poniedziałek, 2 stycznia 2012



TERAPIA CZASZKOWO-KRZYŻOWA Z UWOLNIENIEM PSYCHOSOMATYCZNYM

                                                                                  
Co to jest? Terapia czaszkowo-krzyżowa to holistyczny system terapeutyczny, rozwinięty na początku XX w. przez amerykańskich lekarzy, którzy przejęli go od Indian północno-amerykańskich. Zakłada on, że pod wpływem rozmaitych czynników - urazów, stresu, traumatycznych przeżyć - powstają w organizmie cysty energetyczne, tzw. ogniska Hammera, które blokują jego prawidłowe funkcjonowanie.

Na czym to polega? Zabieg terapii czaszkowo-krzyżowej, poprzedza badanie tzw. rytmu czaszkowo-krzyżowego, który obok rytmu pracy serca i rytmu oddechu jest trzecim rodzajem naturalnej pulsacji w żywym organizmie. Amplituda pulsowania płynu mózgowo rdzeniowego może wiele powiedzieć o stanie fizycznym i psychicznym pacjenta. Potem następuje zabieg rozluźnienia powięzi i mięśni, poprzez wywieranie bardzo delikatnego dotyku i ucisku w obrębie pleców i kości krzyżowej, miednicy, przepony, klatki piersiowej, czaszki. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że napięcie w tych obszarach może powodować przykre dolegliwości. Układ powięzi zbudowany jest z tkanki łącznej, tak więc terapia czaszkowo - krzyżowa mobilizuje do lepszej pracy wszystkie organy, w których ta tkanka się znajduje. Poprawia krążenie w naczyniach, ukrwienie narządów i pracę układu nerwowego.

Kiedy wskazana jest ta terapia? Terapia czaszkowo-krzyżowa skutecznie uzupełnia tradycyjne leczenie. Jej działanie na organizm polega na pobudzeniu zdolności organizmu do samoregulacji. Emocje się odblokowują, powraca radość życia, pojawia się dystans do problemów, ustępują zmiany i bóle pourazowe oraz związane ze stanami zwyrodnieniowymi. Zanikają dolegliwości trawienne, następuje uelastycznienie mięśni i wiązadeł, poprawia się także stan dzieci autystycznych – następuje stopniowe nawiązanie kontaktu z otoczeniem. Wzmacnia się także układ odpornościowy. Terapia czaszkowo-krzyżowa stosowana podczas ciąży i porodu zmniejsza traumę okołoporodową u mamy i dziecka.

Czy istnieją jakieś przeciwwskazania? Nie zaleca się stosowania tej metody w ostrych stanach, wymagających natychmiastowej interwencji lekarskiej, w przypadku świeżych urazów lub krwotoków oraz przy aktywnych stadiach chorób psychicznych.

Co to jest uwolnienie psychosomatyczne? Po kilku zabiegach terapii czaszkowo-krzyżowej (zwykle po 6-7) wykonuje się działanie, które jest właściwie sesją psychoterapeutyczną, będącą zwieńczeniem całego procesu uzdrawiania ciała, psychiki i duszy. Trudno jest opisać tę procedurę od strony technicznej, powiem tylko, że jest to metoda, która w porządku chronologicznym wydobywa z obszaru nieświadomości najgłębiej skryte wspomnienia, doznania i emocje, i uwalnia związane z nimi traumy. Działanie tego zabiegu nie ustaje wraz z jego ukończeniem i utrzymuje się jeszcze przez około 14 dni. Efektem końcowym jest pogłębiające się uczucie ulgi, wzmocnienie psychiki, wzrost dynamizmu działania. Wzrasta odwaga i dobra samoocena.

Przebieg zabiegu – od strony pacjenta

Kiedy przyjechałam do Polanicy na drugi stopień kursu terapii czaszkowo-krzyżowej, nie przypuszczałam, że sama stanę się pacjentką. Bywałam nią nieraz, w trakcie gdy ćwiczyłyśmy wzajemnie na sobie wszystkie techniki, i to po wiele razy, ale nigdy nie poddawałam się pełnemu zabiegowi bez perspektywy zmiany roli z pacjentki w terapeutkę i odwrotnie -  po wykonaniu określonej partii technik.

Tak się złożyło, że na tydzień przed wyjazdem odważyłam się na zabieg hirudoterapii (terapii pijawkami) z powodu zagrożenia urazem niedokrwiennym mózgu.

No cóż, jako niskociśnieniowiec miałam prawo do takich rewelacji jak zawroty głowy, senność, chwile otępienia, stany depresyjne i inne atrakcje, ale w końcu doszło do tego, że nie było tygodnia, bym się nie wywróciła na przysłowiowej równej drodze. Chodziłam obolała, z oplastrowanymi kolanami i łokciami jak dziesięcioletnia dziewczynka. Na szczęście trafiłam do właściwego gabinetu, we właściwe ręce i uzyskałam znaczną poprawę samopoczucia.

Nie zmieniło to faktu, że wciąż byłam mocno przytłoczona wydarzeniami ostatnich miesięcy, brakowało mi energii, radości życia, nawet odwagi, by coś zmienić. Czułam się ociężała, obolała psychicznie i fizycznie i bardzo niepewna siebie. Chciałam sama uporać się ze swoimi problemami, w końcu znam wiele technik (szewc bez butów chodzi!), ale nasza nauczycielka, Ela Wiśniewska, chyba zauważyła, że czuję się nienajlepiej, bo po krótkiej rozmowie ze mną stwierdziła, że najlepiej by było, gdybym wzięła parę zabiegów. Przy  okazji: Pani Ela Wiśniewska jest uczennicą Bożeny Przyjemskiej. Terapią czaszkowo-krzyżową zajmuje się od wielu lat, prowadzi też kursy. Jest świetną specjalistką i ma liczne sukcesy, pomogła m.in. wielu dzieciom autystycznym. Mieszka we Wrocławiu, w razie potrzeby służę danymi teleadresowymi. 

Ale do rzeczy: Pierwszą czynnością terapeuty jest wyczucie rytmu czaszkowo-krzyżowego.

Terapeuta siada za głową pacjenta, który leży na plecach. Ręce trzyma po obu stronach głowy pacjenta i w skupieniu wsłuchuje się w rytm tętnienia płynu mózgowo-rdzeniowego. Jest on tak subtelny, że wyczuwa się go bardziej na poziomie energetycznym niż sensorycznym. Amplituda rymu i jego siła po obu stronach czaszki wiele mówi o stanie zdrowia i psychice pacjenta.

Teraz następuje zabieg na plecach: każda partia mięśni zostaje rozluźniona i rozgrzana, kość krzyżowa również doznaje ulgi po solidnym, ale delikatnym „odciągnięciu” jej. I teraz następuje najprzyjemniejszy moment: nacieranie ciepłym, pachnącym olejkiem i dodatkowe rozmasowanie i rozgrzanie wszystkich partii mięśni.

Przewrotka na plecy i moja głowa ląduje w złączonych dłoniach Eli. Auuu! Wyję w duchu: moje kręgi szyjne, nadwerężone długim siedzeniem przy komputerze! Ale nic się nie stało, nic mnie nie boli, ponieważ tak naprawdę podczas tego zabiegu nic nie ma prawa boleć, gdyż w odpowiedzi na zbyt silny nacisk reagują nerwy, przez co mięśnie kurczą się i napinają, zwężając światło naczyń krwionośnych, a to z kolei powoduje upośledzenie dotlenienia tkanek i blokadę dla przepływu strumieni energii.

Dłonie Eli przesuwają się w dół, po szyi, barku, rozluźniają moje napięte ręce. Następuje seria rozluźniających zabiegów z przodu ciała, potem - dekompresja (rozciągnięcie) kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego i rozluźnienie nóg. Jeszcze nieco ruchów dodatkowo rozluźniających i „powięziówka” jest skończona.

Teraz następuje właściwa terapia: Ela zatrzymuje mój rytm czaszkowo-krzyżowy, co działa tak, że czuję się bezwładna, rozluźniona i baaardzo spokojna. Niektórzy nawet zasypiają i to jest właściwie najlepsze, zarówno dla pacjenta, jak i terapeuty.

Teraz następuje etap, który jest dla mnie najbardziej tajemniczy i frapujący: Ela poprzez odpowiednie ułożenia rąk wykonuje odczyt z ciała – zapisy traum, urazów oraz innych istotnych dla zdrowia informacji. Jest to obszar intuicyjnego poznania, empatii i działania na poziomie energetycznym z silnym przekazem MIŁOŚCI.

Potem następuje rozluźnienie górnych partii ciała, od mostka w górę, a następnie działania w obszarze całej czaszki. Czuję jak przez głowę przepływają małe, ciepłe strumyki, czasem mam wrażenie, że głowa mi się rozszerza, kości czaszki rozluźniają się. „Będę miała więcej miejsca dla myśli!” – śmieję się w duchu. Czuję, jak znika napięcie powstałe w poszczególnych szwach czaszkowych. Z każdym ruchem staję się coraz cięższa i przyjemnie bezwładna. Pod koniec zabiegu jestem tak rozluźniona, że z radością poddaję się zaleceniu Eli, bym odpoczęła. Zasypiam otulona kocykiem.

Już po pierwszym zabiegu mięśnie i stawy są wyluzowane, myśli jaśniejsze, a problemy zaczynają odpływać. W sumie wzięłam pięć tych zabiegów, wystarczyły, ponieważ przez cały czas trwania kursu poddawałam się zabiegom w ramach ćwiczeń z koleżankami i te praktyki zadziałały dodatkowo.

Mogę powiedzieć, że wróciłam do domu wyluzowana, pewniejsza siebie, gotowa do wykonania tego, co dotąd wydawało się przerastać moje możliwości. Myślę jasno i logicznie, nie snuję się senna, mam dużo więcej energii. Od zabiegu upłynęły cztery miesiące, mogę powiedzieć, że te zmiany są długotrwałe, jeśli nie trwałe, ponieważ udało mi się wprowadzić do mojego życia wiele zmian i dzięki temu nie wrócę do mojego ówczesnego przejściowego załamania.

Tak wygląda ta metoda z mojego punktu widzenia jako pacjentki i mogę tylko powiedzieć, że gorąco ją polecam wszystkim potrzebującym, bez żadnych ograniczeń wiekowych.

Potwierdzam także duchowy aspekt tej metody: jest to autentyczny akt przekazywania najczystszej miłości i empatii. Twarze terapeutów podczas wykonywania tego zabiegu stają się pełne światła, łagodności, wyglądają wprost anielsko. Nie wiem, jak jest w moim przypadku, bo nie patrzę wtedy w lusterko, ale doznania, jakie odbieram są cudowne! Jest to tak, jakby z góry spływała do serca, a potem do rąk i dłoni miłość połączona z najlepszymi intencjami. Myślę, że to samo czują wszyscy terapeuci. I chyba to jest największym plusem tej terapii!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz